Witajcie!
Dziś na moim blogu opublikuję coś, czego nie dokonał jeszcze nikt! Prawdopodobnie nawet jeszcze nikt nie wpadł na taki pomysł...
W dniu 17. urodzin blogerki, YouTuberki, wspaniałej koleżanki - Moniki Muratovej - pojawia się tu wywiad!
Monika to wspaniała, lecz z pazurem dziewczyna, którą po prostu uwielbiam! Mimo swojej popularności jest osóbką, z którą można pogadać, pośmiać się i jeśli tego nie wiesz, to wcale nie odczujesz, że się wywyższa czy też czuje się lepsza niż Ty. Często uśmiechnięta, pozytywnie nastawiona do życia, ambitna, ale troszkę leniuch z niej! ♥ Swoich wiernych odbiorców nazywa pieszczotliwie Kaczuchami.
Pozdrawiam wszystkie Kaczuchy! ♥
Zapraszam serdecznie na social media Moniki:
Snapchat
D.W.: Na samym
wstępie chciałam Ci bardzo podziękować za poświęcony czas na udzielenie mi
odpowiedzi. A więc Monika… Twoja przygoda internetowa rozpoczęła się zapewne
wraz z pierwszym postem na Twoim blogu, czyli 20 kwietnia 2014 roku. Co
skłoniło Cię do właśnie takiej formy pokazania siebie? Planowałaś to jakoś
szczególnie czy była to jednak decyzja spontaniczna?
M.M.: Nie ma za co, dla mnie
to sama przyjemność i bardzo mi miło, że chcesz przeprowadzić ze mną wywiad. :)
Zakładając bloga
kierowałam się raczej chęcią pokazania siebie. Lubiłam pozować do zdjęć, pisać
i wyrażać siebie. Nigdy nie kierowałam się chęcią zdobycia popularności, wtedy
przez myśl mi to nie przeszło.
D.W.: W chwili, gdy
tworzyłam te pytania miałaś blisko 75 tyś. wyświetleń. Patrząc z różnych
perspektyw jest to zarówno mała, jak i duża liczba odwiedzin. Jak to jest
właśnie z Twojego punktu widzenia? Uważasz, że to satysfakcjonująca liczba
w stosunku do Twojej aktywności tam?
M.M.: Powiem szczerze, że
nawet nie wiedziałam. Zaniedbałam bloga już jakiś czas temu, mało kto teraz
kojarzy mnie jako blogerkę z "bizzlesbab". Postawiłam raczej na
YouTube oraz pozostałe social media. 75 tysięcy to na dzień dzisiejszy mało, na
samym kanale, gdzie także moja aktywność nie jest powalająca i prowadzę go krócej
niż bloga mam ogółem ponad 100 tysięcy wyświetleń.
D.W.: Obecnie blog
jest zdecydowanie na drugim miejscu, wyparty przez YouTube. Za 5 dni minie rok od momentu udostępnienia przez Ciebie
pierwszego filmiku. Co Cię skłoniło do wkroczenia na ścieżkę obecnie niezwykle
popularnego YouTube’a?
M.M.: Zaczęło się od nagrywania długich snapów, zawsze
lubiłam sobie pogadać i myślałam od dawna o kanale na YouTube, ale brak mi było
motywacji. Ludzie po jakimś czasie coraz częściej proponowali mi założenie
profilu właśnie tam i w końcu to zrobiłam. Swoją drogą... Serio rok? Szybko ten
czas leci, ale jeśli mam być szczera po roku oczekiwałam większej ilości
widzów. Jednak były powody ku temu dlaczego tak wyszło i nie mogłam poświecić
kanałowi więcej czasu, ale wierzę, że jeszcze kiedyś osiągnę to co chcę.
D.W.: Przy Twoich
filmikach ludzie pozostawiają wiele łapek w górę, które dominują nad tymi w
dół, jednak i tych jest dość sporo. Myślisz, że te słabe oceny pozostawiają
osoby, którym naprawdę nie podobają się Twoje materiały, czy też zwykli
hejterzy?
M.M.: Nie mam aż takiej
ilości hejterów ile łapek w dół. Zaczęło się od tego, że w okresie gdy
założyłam kanał udzielałam się na facebookowych grupkach, na których jest tyle
nienawiści, wredoctwa i ludzi, którzy hejtują z czystej głupoty i nudy. Ktoś, kto nie siedział tam dłużej nawet by nie pomyślał. Sama jestem sobie winna,
ponieważ zdobyłam tam wtedy tzw. atencję. Jest kilka osób, które
regularnie z botów mi łapkujaą w dół filmiki, dla własnego fun'u i nie
zwracam już na to uwagi, jednak irytuje mnie to, ponieważ nie wygląda to dobrze.
D.W.: Sprawa dość
trudna dla każdego twórcy, ale nikogo to nie omija. Hejt. Każdy radzi sobie na
swój sposób, a jak Ty sobie z tym radzisz?
M.M.: Przed blogiem, czyli na
samiuteńkim początku mojej działalności w internecie, prowadziłam Aska. Idealne
miejsce na hejtowanie, dodatkowo z anonima, co daje o wiele więcej możliwości.
Byłam młodsza, więc jakoś to na mnie wpływało. Przez jakiś czas naprawdę miałam
niższa samoocenę, brałam słowa ludzi bardzo mocno do siebie. Jednak na dzień
dzisiejszy nic mnie już nie boli, żadne słowo obcych ludzi, negatywne
komentarze itp. Konstruktywna krytyka, pomoc w polepszeniu moich działań, zawsze
rozpatruję. Podobnie ze zdaniem bliskich mi osób, które w uprzejmy sposób mówią - Monika robisz złe to i to, popraw się - biorę do siebie. Wiadomo, czasem urazi, bo najgorzej jest być w jakimś stopniu złym dla kogoś ważnego, ale przyjmuje na klatę i dla siebie, i dla nich coś poprawiam.
Także podsumowując:
hejty w internecie latają mi koło ucha, nie wpływa to na mnie, a wręcz mobilizuje, żeby pokazać im jak bardzo się mylą.
D.W.: Chodzisz do V
LO w Legnicy, do klasy plastycznej. Dlaczego akurat ta klasa? Dlaczego ten
profil?
M.M.: W przyszłości chciałabym być projektantką, mieć własną markę i współpracować z najlepszymi. Najpierw klasa plastyczna, potem studia o kierunku, który pozwoli mi osiągać cel. Chociaż w tym, jak i w wielu innych zawodach, najważniejsze jest zaangażowanie, pomysł i pasja. Wielu udaje się nawet bez skończenia szkół artystycznych, modowych itp. Jednak warto spróbować i mam nadzieję, że mi się uda.
D.W.: Twoi rodzice
prowadzą swój sklep. Wiem, że kiedyś zaprojektowałaś już swoją kolekcję. Czy
planujesz jakieś nowe projekty?
M.M.: Planuję na bieżąco,
jednak wyszło już tam tyle kolekcji, że ciężko wymyślić coś nowego. Ja mam w
głowie stale nowe pomysły, ale zazwyczaj na ubrania codziennego użytku, a nie
piżamy czy szlafroki, bo z tym, żeby wymyślić coś innego jest na prawdę ciężko.
Na pewno jeśli pojawi
się coś nowego, poinformuje :)
D.W.: Przejdźmy
teraz do Twoich zainteresowań. Taniec. Zatańczyłaś w teledysku Multiego do
piosenki Nie wiem, lecz Twoja osoba
jest tam mało widoczna. Czemu tak się stało?
M.M.: Powiem szczerze, że wyszło to dość
spontanicznie. Na planie do teledysku były bodajże dwa zespoły taneczne i kilka
pojedynczych osób, takich jak ja. Wiadomo, że te grupy pokazać musieli, tym bardziej, że miały instruktorkę, która im w tym pomogła oraz przygotowane
układy. Byłam nieco zła, ale potem dostałam telefon z zaproszeniem na udział w
występie Michała Rychlika na MeetUpie we Wrocławiu (z możliwością zabrania koleżanki,
z która byłam na planie) także byłam z siebie zadowolona i uważam to za super
przygodę
D.W.: Obecnie nic
nie słychać o tym, że tańczysz. Czyżby Twoja pasja umarła?
M.M.: Jasne, że nie! Ja po
prostu nigdy się z tym nie wychylałam. Od małego chodziłam na zajęcia taneczne,
miałam krótką przerwę i potem jak byłam starsza również byłam w zespole. Na
dzień dzisiejszy sama się uczę i jak jest okazja jeżdżę na warsztaty taneczne.
Wielokrotnie podchodziłam do występów publicznych np. w szkole, ale nie mogę się
przełamać... Ostatnio na dzień nauczyciela miałam tańczyć, ale niestety nie mogłam
uczestniczyć w apelu, więc szansa na pokazanie się po raz kolejny przepadła. Ale
myślę, że przy najbliższej okazji spróbuję znowu.
D.W.: W ciągu
ostatnich miesięcy, no, przed wakacjami, bardzo dużo czasu spędzałaś na
siłowni. Skąd to nowe zainteresowanie? Co chcesz w sobie poprawić?
M.M.: Siłownia to idealne
miejsce na wyżycie się, odstresowanie, poprawienie samopoczucia. Naprawdę,
póki ktoś nie spróbuje (OCZYWIŚCIE NIE NA SILE) to nie zrozumie. Dokładnie rok
temu zaczynając chodzenie na siłownie robiłam to z lekkim przymusem, ponieważ
nienawidziłam swojego ciała. Teraz myślę, że to kwestia kompleksów, a nie
rzeczywiście okropnego ciała. Stosowałam głupie diety i okropnie męczyłam swój
organizm.
Na dzień dzisiejszy
lubię to jak wyglądam, ćwicząc nie myślę o chudnięciu, ale o kobiecych
kształtach, poprawieniu zdrowia, ujędrnieniu sylwetki. No i co tutaj ukrywać...
kto by nie chciał tylka jak Kylie Jenner :)
D.W.: Za niecały
miesiąc jedziesz do Krakowa… Czekasz na ten moment 7 lat. Jak bardzo już
oczekujesz tego dnia? Na ile tam jedziesz? Jaki masz bilet? Opowiadaj! :D
M.M.: Liczyłam na to pytanie!
11 listopada po raz drugi swój koncert w Polsce będzie miał Justin Bieber. Na
poprzednim mnie nie było, ponieważ zdaniem rodziców byłam za młoda na takie
rzeczy. Teraz udało mi się mieć jeden z najlepszych biletów, mianowicie Golden
Circle, przy samiuteńkiej scenie. Nawet nie jest mi szkoda takiej sumy
pieniędzy, ponieważ czekałam na to naprawdę długo.
Przyjeżdżamy z
przyjaciółkami dzień wcześniej, bo od samego rana będziemy stały pod areną...
W planach również mam
nagrać vloga z całego wyjazdu, także zapowiada się ciekawie. Już nie mogę się
doczekać!
D.W.: Naprawdę
cieszę się Twoim szczęściem! ♥ Kończąc „wywiad” chciałabym Cię zapytać o ostatnią
rzecz. Mając 17 lat dokonałaś w życiu już więcej niż nie jeden dorosły człowiek
w Polsce. Podkreślam w Polsce. Blog, kanał na YouTube, własna kolekcja, udział
w teledysku. Jesteś niesamowita! Więc… Gdzie się widzisz za 10 lat?
M.M.: O matko, to mnie
zawstydziło. Samokrytycznie mogę powiedzieć, że przy większym zaangażowaniu
osiągnęłabym jeszcze więcej, bo naprawdę jest mi momentami źle, że to olewam. Po
tym wywiadzie naprawdę przemyśle to wszystko i ci, co czekają na pełny powrót
Muratovej mogą Ci podziękować, bo dało mi to większego kopa niż kiedykolwiek!
Ale nie rzucajmy słów na wiatr, zobaczymy w praktyce. Jednak mogę już
powiedzieć, że jestem skromnie pewna, że jeszcze kiedyś, gdy nauczę
się godzić wiele rzeczy na raz to osiągnę coś wielkiego :)
Wracając do pytania.
Dalej widzę siebie jako zwariowaną dziewczynę, prowadzącą te social media na o
wiele wyższym poziomie jednocześnie spełniając się z swoim zawodzie. Robić
kolekcje dla najlepszych marek w Polsce i zagranica. Jeżdżąca po świecie, tak
zdecydowanie cholernie chciałabym podróżować. Powiększyć grono najróżniejszych
znajomości, poznać jeszcze więcej tak fantastycznych ludzi jakich już mi się udało.
No i jak to ja, w wiecznym przekonaniu, że miłość to jedna z postaw szczęśliwego
życia widzę siebie z kimś, kto będzie mnie w tym wszystkim wspierać, kochać i
razem będziemy mogli poznawać świat. Ah, i nie zapominając o jakimś słodkim
pupilu, bez tego też nie widzę życia.
D.W.: Dziękuję Ci kochana
jeszcze raz za to, że poświęciłaś swój czas na udzielenie mi odpowiedzi na
pytania do urodzinowego wywiadu. Na sam koniec chciałabym Ci złożyć skromne
życzenia…
Kochana Moniko! Chciałabym Ci życzyć:
♥ dużo zdrowia
♥ ogromnej ilości szczęścia
♥ miłości od Stasia ♥
♥ mega udanego koncertu Justina!
♥ więcej czasu!
♥ mniej nerwów
♥ więcej energii, zapału
♥ realizacji marzeń!
♥ zorganizowania :D
♥ dobrych ocen w szkółce :3
♥ dużo pieniążków
... i wszystkiego naj, naj, naj, najlepszego!
Teraz tradycyjnie zapraszam na moje social media oraz zachęcam do pozostawienia komentarza :)
Snapchat - kotnaxxx