środa, 7 lutego 2018

Ulubieńcy stycznia 2018

Hejka!

Powiedzcie mi, czy Wy także jesteście w ciężkim szoku, że minął już cały miesiąc tego roku? Ja jestem zszokowana... Nie mam pojęcia kiedy ten czas tak szybko uciekł. Szczególnie widać to na bazie szkoły. Dopiero wracałam po przerwie świątecznej. Za chwilę były ferie, a gdy to piszę jest 6 lutego! Czuję się naprawdę oszukana przez czas, haha :D

Przejdźmy jednak do tematu głównego tego posta, a mianowicie ulubieńcy. Powiem szczerze, że bardzo lubię te posty :) Jest to również ciekawe doświadczenie dla mnie samej, gdy cofnę się do takowego postu np. sprzed roku czy dwóch lat. Analizując zauważam, że wiele rzeczy się zmieniło, a równie wiele pozostało po prostu bez zmian.

Ulubieniec numer 1:


The Walking Dead - serial

The Walking Dead zaczęłam oglądać już kilka lat temu, a dokładniej w wakacje w 2014 roku. W październiku odbyła się premiera sezonu 5, ale ze względu na ówczesny problem z internetem, bodajże po 4 odcinkach odpuściłam sobie. I tak ponad 3,5 roku czekałam na odpowiednie natchnienie! Skończyłam oglądać Listę Klientów i powiedziałam sobie, że jeśli właśnie nie włączę pierwszego odcinka to chyba nigdy już się za to nie wezmę. Podziałało. Przez okres ferii obejrzałam całe 4 sezony (tak, zaczynałam od nowa). W tej chwili jestem na S05E05.
Uważam, że jest to jeden z lepszych seriali ostatnich lat. Pokazuje jednak ten problem możliwej zagłady ludzkości. Jest przedstawiony w sposób, który naprawdę trzyma w napięciu. Odcinki ZAWSZE kończą się w najmniej odpowiednim momencie. Pamiętam ten ból, gdy obejrzałam ostatni odcinek 4 sezonu, a do 5 musiałam czekać dwa miesiące. Osobiście współczuję osobom, które były niegdyś z serialem na bieżąco i musiały tyle czekać na kolejne odcinki, gdy w tej chwili jestem w stanie obejrzeć sezony 1-8A na jednym tchu, bo mam takie możliwości.
Dla zainteresowanych - moje ulubione postacie w serialu to:
♥ Daryl Dixon (call me Mrs. Dixon :3 )
♥ Michonne
♥ Glenn Rhee
♥ Maggie Greene/Rhee
♥ Hershel Greene

Ulubieniec numer 2:


Herbata z cytryną

Tak, herbata. Piłam ją naprawdę litrami w styczniu. Nie wiem dlaczego akurat wówczas jej tak potrzebowałam, ale nie było w zasadzie dnia bez takiej herbatki :)

Ulubieniec numer 3:


Am I Innocent - gra

Co w tej grze jest takie wciągające? Historia. Sposób grania. Uruchamiając grę masz czasami wrażenie, że po prostu kliknąłeś w swoje smsy. Zostajesz wplątany w sprawę porwania, zabójstw. Kontaktujesz się z rodzinami ofiar, swoimi bliskimi, znajomymi. Każda decyzja ma swoje konsekwencje, wpływa na dalszą fabułę. Będziesz chamski dla kogoś? Nie uzyskasz ważnych informacji. Faktem jest, że gra jest "przerywana". Mianowicie mam na myśli, że ma swego rodzaju etapy. Gdy pewien etap ukończymy sugeruje nam, aby zdobyć gwiazdki, bo nigdzie dalej nie pójdziemy. Jakie gwiazdki? Gdzie? W grze podobnej poniekąd do Tetrisa, ale troszkę innej. Dla niektórych może to być nudne, męczące, a ja uważam, że jest to ciekawy przerywnik, aby się zrelaksować.

Ulubieniec numer 4:


The Sims 4 - gra

O The Sims 4 pojawił się nawet osobny post. Kto nie czytał to odsyłam tutaj. Byłam wówczas dość neutralnie nastawiona do tej produkcji. Oczywiście, miała swoje plusy, takie jak, np. kreator tworzenia Sima (tzw. CAS), emocje czy też styl chodzenia. Jest to faktycznie coś nowego, świeżego i po prostu ciekawego. Jednakże wiele mi brakowało. Nie sprawiało mi ogromnej frajdy gra w tą odsłonę kultowej serii. 
Ostatnio jednak się przekonałam do niej. :) Możliwe, że potrzebowałam czasu. Wprowadzono wiele zmian od tamtej pory, zaopatrzyłam się w kilka zawartości dodatkowych i w sumie spędziłam do dziś w tej grze 224 godziny. W sumie to prawie 10 dni siedzenia i grania bez przerwy. Uważam, że to naprawdę sporo.

Ulubieńcy numer 5:

Uznałam, że od tego miesiąca będę dodawać tu również moje ulubione piosenki. W tym miesiącu były to:




To tyle na dziś!
Do następnego! :)

poniedziałek, 29 stycznia 2018

Recenzja Samsunga Galaxy J7 2017

Cześć :)
Dziś pojawia się mała recenzja technologiczna. Testowane przeze mnie urządzenie to smartphone Samsung Galaxy J7 2017.



Smartphone wzięłam w abonamencie, 14 listopada, po blisko 2 latach używania Huawei P8 Lite, o którym pisałam troszkę w poście Ulubieńcy lutego 2016. Urządzenie już troszkę przetestowałam i uważam, że mogę podzielić się opinią na jego temat.

Osobiście posiadam model w kolorze złotym, taki jak na poniższej grafice.

Najpierw porównam go troszkę technicznie z jego poprzednikiem, ww. urządzeniem Huawei.


Jak widać wg specyfikacji technicznych Samsung zdecydowanie góruje na Huawei. Faktycznie, są to dwa lata różnicy i technologia idzie mocno do przodu, ale dla prostego użytkownika, takiego jak ja czy tysiące innych osób, są to różnice dość zauważalne i odczuwalne. Poza takimi rzeczami jak wielkość wyświetlacza czy waga na pierwszy rzut oka i odczucia w używaniu rzuca się jedno - czas pracy baterii. Z ręką na sercu przysięgam, że potrafiłam nie ładować Samsunga 3 dni. Dopiero trzeciego dnia późnym wieczorem byłam zmuszona podłączyć go. Uważam, że idziemy znowu w dobrą stronę, gdy sprzęty o wysokiej mocy i wydajności, potrafią wytrzymać tyle czasu na baterii!

Różnica w wadze rozkłada się na większy ekran, przez co nie jest aż tak odczuwalna.

Kwestia aparatu... No cóż, co do tylnego - Mpx są takie same, ale czy widać różnicę w jakości zdjęć? Nie wiem. Chyba zależy to od wyczucia aparatu i konkretne ustawienia. Przyznam, że na razie nie nauczyłam się robić świetnych zdjęć Samsungiem. Plusem jest fakt, iż robi zdjęcia naprawdę szybko.

Huawei P8 Lite
Samsung Galaxy J7 2017























Samsung jest naprawdę wydajnym urządzeniem, oferującym wiele ciekawych funkcji. Obecnie w sklepach kosztuje od 1000 do 1400 zł, więc jest to raczej taka średnia półka cenowa.

Jeśli macie więcej pytań to piszcie w komentarzach :)

wtorek, 2 stycznia 2018

"Nowy rok, nowa ja" - ile w tym prawdy? + powrót

Hej!
Miło mi w końcu powrócić w to cudowne miejsce! :) Pisanie na blogu naprawdę sprawia mi wiele przyjemności, tylko troszkę się w życiu pogubiłam i strasznie to wszystko zaniedbałam. Ale... "nowy rok, nowa ja", haha :D

No właśnie. Ile jest prawdy w takim gadaniu? Skąd się w ogóle bierze?

Nowy Rok jest trochę symbolem nowego początku. Stąd wielu ludzi bierze ten czas za początek swoich wewnętrznych, jak i zewnętrznych zmian. Jest to moment, w którym można powiedzieć basta  roku poprzedniemu i zacząć coś zmieniać w swoim życiu.

Może się to wziąć stąd, że koniec roku, a więc koniec jakiegoś kolejnego okresu w naszym życiu, powoduje u nas pewne refleksje na temat tego, co minęło. Wspominamy zarówno te momenty, z których jesteśmy dumni lub gdy byliśmy po prostu szczęśliwi, ale także te, gdy podjęliśmy jakieś złe decyzje, wydarzyło się coś smutnego, bądź zawaliliśmy jakąś sprawę. Skłania nas to do tworzenia tzw. postanowień noworocznych. Próbujemy w kolejnym roku nie dopuścić ponownie do popełnienia tych samych błędów, zmieniać swoje nastawienie do życia, tryb życia. 

Każdy z nas myśli o tym wszystkim inaczej. Osobiście niejednokrotnie próbowałam zacząć od nowa. Nigdy do końca mi to nie wyszło. Tworzyłam nowe konta (e-mail, Facebook itp.), próbowałam układać to inaczej. Chciałam być bardziej zorganizowana. Chciałam schudnąć. Miałam cele i marzenia.

Choć moje życie na przestrzeni ostatnich 8 lat zmieniło się strasznie, nadal nie jest takie, o jakim kiedykolwiek marzyłam. Jeszcze wiele pracy przede mną.

Kochani. 2018 rok to dla nas...

365 dni
8760 godzin
525 600 minut
31 536 000 sekund

Nie zmarnujmy ani jednej malutkiej sekundy życia. Nie warto.

Życzę Wam w tym nowym, 2018 roku, wszystkiego co najlepsze, spełnienia najskrytszych marzeń, zrealizowania swoich planów i postanowień, szczęścia, radości. Abyście wpatrując się w fajerwerki na niebie w kolejnego Sylwestra byli po prostu z siebie dumni!

Dominika