Witajcie na moim blogu :)
Dziś kolejny post z serii Kartki z pamiętnika. Na ostrzał lecą tegoroczne majówki! :)
Majówki w tym roku rozpoczęły się dla mnie tak jakby już w sobotę. Właśnie wtedy przyjechał wujek ze swoją narzeczoną. Tak też zostali u nas aż do poniedziałku.
W sobotę spotkaliśmy się także z ciocią. Zarówno wujek, jak i ciocia, są rodzeństwem mamy i przyjechali z mazowieckiego, a dopiero tu mieli chwilę, aby się spotkać. Całą "wycieczką" pojechaliśmy do KOLEJNEJ siostry mamy na działkę. Spędziliśmy tam trochę czasu w bardzo miłej atmosferze i nim się obejrzeliśmy to zapadł nas zmierzch. Skończyła się sobota.
W niedzielę wujek z ciocią udali się na komunię, a my, aby nie siedzieć bezczynnie w domu, pojechaliśmy do Kamiennej Góry, do kuzyna taty. Tego też dnia nad tamtejszym zalewem odbywała się inscenizacja historyczna z udziałem m.in. wojsk amerykańskich i radzieckich. Efekty zrzucania bomb oraz strzałów były niesamowite! Niestety tłumy, a także położenie nie pozwoliło wielu osobom dojrzeć czegokolwiek. Trochę było to nieprzemyślane.
Po zakończeniu inscenizacji udaliśmy się w stronę tajnego laboratorium Hitlera, czyli sztolni "Arado". (Dla zainteresowanych: 17 zł - bilet normalny, 12 zł - bilet ulgowy, 54 zł - bilet rodzinny - 2 os. dorosłe i 2 dzieci).
Wrażenia są naprawdę niesamowite. Przewodnik niesamowicie ciekawie opowiadał, naprawdę wczuwał się w rolę robotnika, choć jak na robotnika to chyba za dużo wiedział ;)
Poniedziałek spędziliśmy wspólnie w Szklarskiej Porębie. Łącznie było 11 osób, więc dość zabawnie wyglądała taka wycieczka :D Postanowiliśmy udać się zobaczyć wodospad Kamieńczyka. Kto był już tam to wie, jak wyglądają ostatnie metry pod górę. To teraz wyobraźcie sobie tą wycieczkę, marudzącą, stękającą, która próbuje wspiąć się do wodospadu! Widok niesamowity :)
Przy okazji bycia w tamtych stronach pojechaliśmy odwiedzić brata mamy. Trafiliśmy, że cała ich rodzina zebrała się w jednym miejscu! Uwielbiam takie momenty.
Ostatni dzień majówek to wspólny wypad z babcią i dziadkiem do Zamku Książ, w którym odbywał się Festiwal Kwiatów. Droga do samego zamku była zapełniona różnymi stoiskami, z czego średnio co 3 był z oscypkami, hahah :D Nie wiem czy kiedyś wspominałam, ale uwielbiam oscypki z grilla z żurawiną ♥ Do samego zamku faktycznie nie weszliśmy, bo ceny biletów były... dość wygórowane. Niestety bilet obejmował jedynie wejście na Festiwal Kwiatów bez wejścia do Zamku (27 zł - bilet normalny, 21 zł - bilet ulgowy, 11 zł - dzieci do lat 5). Tak więc zrezygnowaliśmy i poszliśmy do Palmiarni. Oczywiście tam także trzeba wykupić bilety (8 zł - bilet normalny, 5 zł - bilet ulgowy).
Wrażenia są naprawdę niesamowite. Przewodnik niesamowicie ciekawie opowiadał, naprawdę wczuwał się w rolę robotnika, choć jak na robotnika to chyba za dużo wiedział ;)
Poniedziałek spędziliśmy wspólnie w Szklarskiej Porębie. Łącznie było 11 osób, więc dość zabawnie wyglądała taka wycieczka :D Postanowiliśmy udać się zobaczyć wodospad Kamieńczyka. Kto był już tam to wie, jak wyglądają ostatnie metry pod górę. To teraz wyobraźcie sobie tą wycieczkę, marudzącą, stękającą, która próbuje wspiąć się do wodospadu! Widok niesamowity :)
Przy okazji bycia w tamtych stronach pojechaliśmy odwiedzić brata mamy. Trafiliśmy, że cała ich rodzina zebrała się w jednym miejscu! Uwielbiam takie momenty.
Ostatni dzień majówek to wspólny wypad z babcią i dziadkiem do Zamku Książ, w którym odbywał się Festiwal Kwiatów. Droga do samego zamku była zapełniona różnymi stoiskami, z czego średnio co 3 był z oscypkami, hahah :D Nie wiem czy kiedyś wspominałam, ale uwielbiam oscypki z grilla z żurawiną ♥ Do samego zamku faktycznie nie weszliśmy, bo ceny biletów były... dość wygórowane. Niestety bilet obejmował jedynie wejście na Festiwal Kwiatów bez wejścia do Zamku (27 zł - bilet normalny, 21 zł - bilet ulgowy, 11 zł - dzieci do lat 5). Tak więc zrezygnowaliśmy i poszliśmy do Palmiarni. Oczywiście tam także trzeba wykupić bilety (8 zł - bilet normalny, 5 zł - bilet ulgowy).
Jeśli ktoś dotarł do końca to gratuluję! :)
Zapraszam na moje social media:
Albo napisz maila - dominika.wieruszewska@onet.eu